Najnowsze wpisy, strona 13


wrz 17 2005 Zupa Dominika
Komentarze: 4

Dominik siedzi przy stole. Je zupę. Mama Dominika wkłada sobie łyżkę z zupą do ust, chłodzi ją śliną, wsuwa koniuszek łyżki między dopiero co od dziąseł odrosłe zęby Dominika i podnosi łyżkę, żeby się zlało. Jest cicho.

-         Przy obiedzie się nie gada – mówi do Dominika tata.

-         Jedz, bo się udławisz – mówi do Dominika mama.

-         Jak nie umiesz jeść, to idź jeść do kibla – mówi do Dominika ojciec i pochyla się nad talerzem tak, jakby wciągał zupę nosem. Mlaska do tego i beka. A potrafi beknąć tak, że aż szyby w oknie zaśpiewają.

-         Za mamusię. Za tatusia – mówi mama Dominika.

I w tej ciszy nagle z hukiem trzaskają, rozwalone na oścież drzwi do mieszkania. Wpada Mariuszowa – kobieta z długimi włosami, ładna, a za nią Mariusz z pasem dużym, wojskowym z dużą, pozłacaną klamrą - wyjętym ze spodni, które przytrzymuje z przodu ręką. Robią szybką rundę dookoła stołu, Mariuszowa omal nie wyrabia na ostrym zakręcie, przytrzymuje się dłonią krzesła, na którym siedzi Dominik. Mama Dominika łapie go, żeby nie spadł i próbuje dotknąć ręki Mariuszowej, ale ona już ledwo umknęła przed świszczącym, wymierzonym w plecy ciosem metalowej klamry, już biegnie dalej.

-         Ratujcie – wyszeptała w drzwiach i łomotnęła na korytarzu w ścianę, kiedy chciała minąć wiadro z wodą. A potem krzyki, jak szczęknięcia psa i chrząknięcia Mariusza:

-         Do domu mi, kurwa, do domu marsz! Biegiem, kurwa! Już!

Tata Dominika wstał od zupy i powoli zamknął drzwi. Popatrzyli na siebie z mamą Dominika. Roześmiał się krótko, kpiąco, a kiedy on się roześmiał, mama Dominika uśmiechnęła się też uspokojona. Tak, jakby ktoś wszedł i wysikał się po pijanemu na podłogę twojego mieszkania – taki śmiech.

-         Widzisz, jak masz dobrze? – podsumował ojciec Dominika, zwracając się do mamy Dominika. Bo z każdej sytuacji można wyciągnąć naukę.

 

 

klemens : :
wrz 15 2005 Książka
Komentarze: 6
klemens : :
wrz 14 2005 Bez tytułu
Komentarze: 10

Garść refleksji po powrocie:

1. Na Dworcu Centralnym czuję się już trochę jak w domu.

2. Posiadanie mapy w dużym mieście zdecydowanie poprawia nastrój.

3. Warto iść się zapoznać w realu, tu i ówdzie.

4. Niektórzy ludzie grzeją, jak kominki.

5. Napis: "Największa księgarnia w Warszawie" wbrew pozorom może oznaczać, że mają tam najwięcej miejsca między książkami.

6. Rozmawianie przed kamerą zawsze jest trochę dziwaczne.

7. Młode lekarki mogą być całkiem w porządku.

8. Na XXX piętrze Pałacu Kultury jest pusto, zimno, wieje, a wystawa "Filmowy pałac" to żenada (Czarek Pazura z tektury).

9. Pociąg to mój ulubiony rodzaj czytelni.

klemens : :
wrz 09 2005 Zebranie
Komentarze: 6

Siedzieliśmy na małych, żółtych i czerwonych krzesełkach. Mamy w większości odstrzelone, plecy gołe wystają, 4 facetów.

- Proszę państwa, musimy wybrać wysokość ubezpieczenia. W pierwszym wariancie w razie śmierci dziecka dostaniecie państwo 12 tysięcy złotych, w drugim 10, w trzecim 8.

Wybraliśmy 10 tys. Potem doczytałem, ze to tylko w razie śmierci nagłej. Jeśli dziecko umrze śmiercią naturalną, zapłacą ponad dwukrotnie mniej.

Kiedy przegłosowaliśmy sprawy ostateczne, wybrano radę rodziców.

- Może jakiś pan - zaproponowała pani dyrektor. - Z panem zawsze jest milej.

Pomyślałem, że ze mną raczej na pewno nie będzie milej, przede mną siedział taki wysoki, dobrze zbudowany facet, który wyglądał jak z tych reklamówek, co się dzieją podczas wysokogórskich spinaczek, gdzie oni wisząc na ścianie piją jakieś reklamowane napoje. Ale on się nie zgłosił. Czekałem. Zgłosiły się mamusie.

Wieczorem udałem się na koncert Andy, popatrzeć na Anię Dziewit, która wróciła z Chin. Bardzo taka ładna muzyczka, a kawałek instrumentalny całkiem świetny. Nagłośnienie jak zwykle na takich imprezach, do dupy. Dwa słowa z AnDy nawet się udało zamienić.

A może by tak założyć własny zespół.

klemens : :
wrz 08 2005 Bez tytułu
Komentarze: 9

Siedzę na warsztatach WTZ. Wlaśnie odwalilem uzupelnianie papierków i pochwalilem S. za informacje. Mamy wolontariuszke z Warsaw.

Jaśka przelom w przedszkolu! Dokladnie po tygodniu. W czwartek 1 września poszedl po raz pierwszy. Dziś natomiast po raz pierwszy nie plakal przy rozstaniu. Pani podala mu rękę, nawet się nie obejrzal mój samusionek, poszli z panią klocki ukladać. Na 16. idę na zebranie. Pooglądam sobie mamuśki.

A teraz już kończę mój pamiętniczku maly, bo moi podopieczni kończą już zadanka, ktore im pozadawalem i będziemy omawiać.

klemens : :