Archiwum 09 września 2005


wrz 09 2005 Zebranie
Komentarze: 6

Siedzieliśmy na małych, żółtych i czerwonych krzesełkach. Mamy w większości odstrzelone, plecy gołe wystają, 4 facetów.

- Proszę państwa, musimy wybrać wysokość ubezpieczenia. W pierwszym wariancie w razie śmierci dziecka dostaniecie państwo 12 tysięcy złotych, w drugim 10, w trzecim 8.

Wybraliśmy 10 tys. Potem doczytałem, ze to tylko w razie śmierci nagłej. Jeśli dziecko umrze śmiercią naturalną, zapłacą ponad dwukrotnie mniej.

Kiedy przegłosowaliśmy sprawy ostateczne, wybrano radę rodziców.

- Może jakiś pan - zaproponowała pani dyrektor. - Z panem zawsze jest milej.

Pomyślałem, że ze mną raczej na pewno nie będzie milej, przede mną siedział taki wysoki, dobrze zbudowany facet, który wyglądał jak z tych reklamówek, co się dzieją podczas wysokogórskich spinaczek, gdzie oni wisząc na ścianie piją jakieś reklamowane napoje. Ale on się nie zgłosił. Czekałem. Zgłosiły się mamusie.

Wieczorem udałem się na koncert Andy, popatrzeć na Anię Dziewit, która wróciła z Chin. Bardzo taka ładna muzyczka, a kawałek instrumentalny całkiem świetny. Nagłośnienie jak zwykle na takich imprezach, do dupy. Dwa słowa z AnDy nawet się udało zamienić.

A może by tak założyć własny zespół.

klemens : :