Komentarze: 11
„Rok 1967 przeszedł do annałów medycyny za sprawą pierwszej udanej transplantacji serca u człowieka, dokonanej przez Christiana Barnarda z Cape Town w RPA; pobrał on organ do przeszczepu u młodej kobiety, u której neurochirurg orzekł uprzednio stan śmierci klinicznej. Warto odnotować, że dokonujący zabiegu chirurdzy czekali aż do chwili wstrzymania akcji serca, która następowała po odłączeniu respiratora w sali operacyjnej; dopiero wówczas przystępowali do pobrania przeszczepu organu, pragnąc uniknąć spornych kwestii prawnych oraz niezrozumienia opinii publicznej. [...] Kilka kolejnych lat można by bez trudu scharakteryzować jako okres wolnej amerykanki w dziedzinie transplantacji. W tym czasie najpoważniejsze ośrodki medyczne na świecie rywalizowały za wszelką cenę o pierwszeństwo i najszerszy zakres dokonań, działając w całkowitej próżni filozoficznej, prawnej i etycznej, w której nic nie regulowało kwestii statusu i możliwości stwierdzenia śmierci/życia dawców, coraz częściej też pozbywano się skrupułów, które kazały pionierom w tej dziedzinie czekać na wstrzymanie akcji serca. [...] Chirurdzy, którzy podejmowali się wówczas jako pierwsi transplantacji serca, mieli co najmniej niejednoznaczne odczucia i przekonania w kwestii „statusu” pacjentów, których bijące serca pobierali; w najgorszym wypadku żywili oni jednoznaczne przekonanie, że dokonują zabójstwa dawców, co pozostawało jednak w ich oczach usprawiedliwione przez fakt ocalania w ten sposób czyjegoś innego życia.
Byłem zdumiony dowiedziawszy się, że obowiązujące obecnie „oficjalne” uzasadnienie śmierci mózgowej (tj. utrata jedności i integralności somatycznej) stanowi w rzeczywistości racjonalizację dokonaną post factum praktyki, która została już uznana przez prawo i wielokrotnie stosowana w rzeczywistości za sprawą utylitaryzmu i redukcjonistycznej teorii osobowości. [...] Prowadząc nieformalne, „sokratejskie” rozmowy z kolegami po fachy, uświadamiałem sobie z coraz większą jasnością, że nawet większość neurologów nie jest w stanie zaproponować spójnego wytłumaczenia, dlaczego właściwie całkowity zawał mózgu miałby być traktowany jako równoważny ze śmiercią. Dla większości z nich śmierć mózgowa stanowi po prostu dyskusyjną, niejednoznaczną formułę, którą przyswoili w trakcie studiów, wyłącznie dlatego, że przyjmowali ją wszyscy wokół.”
Alan Shewmon, „Śmierć mózgowa: ozdrowienie czy odwrót od doktryny?”, Fronda nr 36, s. 64-115. Autor jest profesorem neurologii i pediatrii w Los Angeles.
Jego tezy:
Zmiana definicji śmierci pojawiła się po pierwszych udanych transplantacjach organów i była ich bezpośrednim skutkiem. Od tej pory można zostać uznanym za zmarłego, mimo iż wykazuje się wszelkie objawy życia. Uznanie, iż świadomość człowieka „mieszka” w jego korze mózgowej jest w istocie jedynie hipotezą filozoficzną, która udaje medyczną. Brak dowodów na świadomość uznano za dowód braku. Bez tego zmiana definicji śmierci (śmierć człowieka = całkowity zawał mózgu) nie byłaby możliwa. Nie ma dowodów na to, że to nie jest brak świadomości, a jedynie niemożność jej manifestowania. Shewmon przypomina przypadek wybudzenia człowieka, który znajdował się w stanie śmierci mózgowej. Od 1967 roku lekarze pracują pod narastającą presją transplantologów (jest ogromny popyt na organy wielokrotnie przewyższający podaż) i w atmosferze zdecydowanego tłumienia wszelkich wątpliwości.
Dojrzałam do pełnej akceptacji stanu Oli. Daję jej odczuć, że ma moją miłość w każdym momencie swego życia, jakiekolwiek by ono było. Doświadczenie obdarzania taką miłością powinien mieć każdy człowiek - i biedny, i bogaty. To chciałabym przekazać innym.
Gdyby władze w Polsce zawyrokowały, że nie warto walczyć o dzieci, które dotknęła śmierć mózgowa, nie chciałabym żyć w takim kraju.
z książki Ewy Błaszczyk i Krystyny Strączek "Wejść tam nie można", wydawnictwo Znak 2005.
W ustawie o przeszczepach nie używa się określenia śmierć biologiczna czy kliniczna, lecz śmierć mózgowa. Od jej stwierdzenia uzależniona została dopuszczalność pobrania organów (art.7 ust. 1).
http://www.abacus.edu.pl/czytelnia/pim/1999/03/08.htm