Dawcę serca się znieczula
Komentarze: 9
"Kryteria, na mocy których orzeka się śmierć mózgową w Polsce i innych krajach, zostały zaakceptowane bez żadnej dyskusji, choćby w środowisku lekarskim, pomimo że z łatwością można wykazać ich braki. Lekarzom każe się wierzyć, iż ciało chorego wykazujące szereg objawów życia jest martwe, i nazywa się je zwłokami. Czyni tak polski Kodeks Etyki Lekarskiej.
Bądźmy jednak uczciwi i odpowiedzmy na następujące pytania. Czy można znieczulić zwłoki? Jeśli nie, to dlaczego ciała dawców do przeszczepów określa się tym mianem, a następnie wśród procedur wymaganych przed pobraniem narządów umieszcza się znieczulenie ogólne? Kolejne pytanie: dlaczego w ogóle należy robić znieczulenie dawcy? Czy nie należy przyznać, że robi się tak dlatego, iż owe "zwłoki" mogą wykonywać gwałtowne ruchy rąk i nóg, czy nawet próbować usiąść w momencie rozpoczęcia operacji pobierania serca do przeszczepu? Czy w takim razie są to na pewno zwykłe ludzkie zwłoki?
[...]
Mamy więc sytuację, w której wszystko wskazuje na to, iż ciało danego pacjenta jest żywe, sam pacjent zaś uznany za martwego. Sytuacja to nowa w medycynie i dla wielu pracujących w tym fachu - mało komfortowa. Szczególnie trudna jest ona dla tych, którzy pracują w zespołach pobierających narządy od dawców. To oni muszą pogodzić się z faktem, iż ciało człowieka, który znalazł się na stole operacyjnym, jest żywe przed operacją, którą mają przeprowadzić, ale nie będzie już takie po niej. Ten fakt jest tak oczywisty, że 27 procent tych, którzy przeprowadzają te operacje pobrania narządów do przeszczepów, uważa, że w ich trakcie zabija żyjącego jeszcze człowieka."
Jacek Norkowski, Śmierć mózgowa jako użyteczna fikcja, czyli czy wolno zabijać dawców organów, by ratować biorców, "Fronda" nr 36, s. 32-63.
Przeszczepy i wszystko co za tym idzie niesie za soba wiele kontrowersji - nie mam tu na mysli srodowiska medycznego .
Ale według dawnych kryteriów śmierci, sprzed czasów transplantacji, czyli sprzed drugiej połowy lat 60. człowieka, który miał ten odruch nie uznawano jeszcze za zmarłego, czy tak? Za zmarłego, na ile się doczytałem, uznawano nawet nie tego, komu przestało bić serce, ale dopiero tego u kogo z pół godziny po zaprzestaniu pracy serca zaczął się po prostu rozkład. Śmierć mózgową zaczęto definiować dopiero po tym, jak rozpoczęły się transplantacje i na początku czekano, aż serce przestanie bić po odłączeniu respiratora. Teraz się już ponoć nie czeka, tak?
\"droga rodzino 2004-03-27 12:40
Lubię przechadzać się po bloku operacyjnym. Zaglądać na poszczególne sale i zostawać gdy coś mnie zainteresuje. Blok tętni swoim życiem. Migająca aparatura, jasne światło, dźwięki maszyn, skupieni chirurdzy, podsypiający anestezjolodzy i kręcący się studenci. Płynące leniwie rozmowy nad prostymi zabiegami, przekleństwa, spokój i zdenerwowanie.
Ale dobrze, że wtedy mnie tam nie było. Głucha noc i cisza. Pożegnanie. Nie wiem, jak ciężko było im odprowadzać na blok 17letniego syna, ze świadomością, że jego podróż dobiegła już końca. Potem, jak złe duchy, wynurzyli się z mroku transplantolodzy. Serce, nerki, trzustka...
Jeżeli coś mnie rozjedzie pędząc złoty osiemdziesiąt i zostanie ze mnie coś oprócz miazgi, to moją wolą jest podzielić się moimi narządami. Bez najmniejszej wątpliwości oddajcie m
Dodaj komentarz