Archiwum 27 czerwca 2005


cze 27 2005 tabularezka - cd
Komentarze: 0

„Zastał żonę w chwili, gdy zdejmowała klipsy neurotransmiterów. Najwyraźniej już doszła do siebie po ostatecznym orgazmie, który przeżywała razem z umierającą tabularezką. Neurotransmitery przekazały czystą przyjemność, nie powodując wegetatywnych powikłań prowadzących do śmierci czynnościowej. To przeżycie zaróżowiło białą skórę i rozjaśniło wzrok Claudii Elleny. W ekstazie porwała na sobie błękitną tunikę i rozczochrała bujne blond włosy. Claudyn liczył jednak, że zastanie ją bardziej odprężoną, wciąż odpoczywającą i mroczne przeczucie, że nie zdołał jej zaspokoić wezbrało w nim jeszcze mocniej. Lekkie rumieńce i błyszczące oczy to było stanowczo za mało. Claudia Ellena zasługiwała na więcej!

-         Mój ty tygrysku...- spojrzała nań z roztargnieniem – aleś ją ostro posunął... Czyż nie powinnam być zazdrosna?

Serce Claudyna załopotało radośnie. Nie zamierzała się gniewać? Bogu dzięki! Jakaż ona słodka i dobra! Lecz teraz najwyraźniej myślała o czymś innym... Claudyn poczuł się głęboko zobowiązany dać z siebie wszystko, by spełnić jej nowe pragnienie. Rozdygotany wewnętrznie czekał, aby tylko zechciała je wyrazić. Cały był tym oczekiwaniem.

Claudia Ellena tymczasem się zastanawiała. Ostatnio znów przemodelowała swą osobowość. Tym razem implementowała sobie psychiczne dziewictwo, jednocześnie rezygnując z operacji plastycznej odtworzenia hymenu, gdyż uznała to za zbyt pretensjonalne. Nie życzyła sobie bólu późniejszej defloracji, wolała sam lęk przed utratą dziewictwa, którego irracjonalność w tej sytuacji była powodem uznania przyjaciółek. Claudyn musiał stale pamiętać, że jego małżonka akceptuje obecnie tylko niewinne, powierzchowne pieszczoty i zdecydowanie wystrzegać się jakiejkolwiek penetracji jej pochwy. Och, proszę nie!, mówiła w sytuacjach, gdy jego język posuwał się zbyt daleko. Nie jestem jeszcze gotowa... Nie teraz i nie ty! Neurotransmitery były niezbędne by pogodzić aktualne psychiczne uwarunkowanie Claudii Elleny z jej dojrzałą potrzebą seksu, której nie zgodziła się ograniczyć. W sumie jednak, to ich do siebie zbliżyło. Dużo rozmawiali o tym, z kim powinna przeżyć swój nowy pierwszy raz. Razem typowali potencjalnych kandydatów.”

klemens : :
cze 27 2005 tabularezka
Komentarze: 2

W czerwcowej „lamie” świetny tekst Konrada Lewandowskiego „Tabularezka”, naprawdę cacko z dużym ładunkiem ukrytym wewnątrz. „Ojciec odchodzi” Piotra Czerskiego też niezłe, szczególnie fragmenty o tym, że „nie ma nadziei dla Jana Pawła II” – fraza, która krąży po programach telewizyjnych i radiowych, jak szatański pomruk. Dreszcz mi przeszedł przez plecy, jak to czytałem.

Wywiad z Kazią Szczuką (ładna okładka z nią wyszła) właściwie już zapomniałem, nic nie pamiętam z niego, hmmm... Andy na płycie i na fotografii. W środku Mark Amerika i jego hiperteksty, literatura wirtualna, interaktywne manifesty – znacznie ciekawiej ten temat zrobił rok temu Ha art., dodając antologię tekstów, tu – naukowsze.

Fajny tekst o powojennym alkoholizmie w Polsce. Polska wyszła z II wojny św. rozbita i rozpita – brzmi bodajże pierwsze zdanie. A potem piła dalej, a bimber był tańszy niż kawa. A tzw. autorytety patrzyły z pobłażaniem, bo same chlały. Ton pobłażliwego uśmieszku porozumienia do pijaków skończył się w prasie (analizowany jest konkretnie „Przekrój”) dopiero za Gomułki.

Zdecydowanie „Tabularezka” bije całą resztę na głowę. Zresztą w grudniowej Lampie KL też miał świetny tekst. Oto fragmencik „Tabularezki” na smaka:

 

„Jęknęła znowu, przeciągle i bardziej gardłowo. Orinex zaczął działać, podniecenie szybko rosło. Odwróciła się gwałtownie, uklękła przed nim, spróbowała ssać jego penisa, ale nie pzwolił jej na to. Za chwilę podniecenie będzie zbyt wielkie, mogła ugryźć. To samo dotyczyło pocałunków w usta. Pozwolił jej tylko lizać swoje kolana o stopy, po czym chwycił za ramię i popchnął na łóżko. Położyła się natychmiast, rozchylając uda i unosząc biodra. Pod wpływem orinexu stała się niemal piękna, oczy jej zogromniały, piersi wyprężyły się, uniosły, skóra na nich zaczęła drżeć, spomiędzy warg sromowych wysunęła się nabrzmiała łechtaczka. Nareszcie mógł przestać zmuszać się do seksualnego zainteresowania. Położył się obok niej, zaczął dotykać i stymulować. Wiła się, krzyczała z podniecenia, traciła zmysły w oczekiwaniu na rozkosz. Zaczęła szeptać coś w swoim języku, nie wiedział w jakim, ale z intonacji i gestów domyślił się, że chce by w nią wszedł. Był już gotów, ale powstrzymywał się jeszcze przez dwie, trzy minuty, bo Claudia Ellena z pewnością byłaby niezadowolona.

I chyba było to nieuniknione. Dawka orinexu okazała się zbyt duża. Tabularezkę zabił już pierwszy orgazm. Po niecałych trzydziestu sekundach penetracji zakrzyczała gwałtownie, wygięła w łuk, wciągnęła głęboko powietrze i już go nie wytchnęła. Jej płuca i serce zamarły z rozkoszy na zawsze.

Oczywiście nie zdążył skończyć, ale zsunął się z niej czym prędzej. Nie miał ochoty tego robić z trupem, któremu za chwilę puszczą zwieracze. Był zły na siebie. Tabularezka powinna była żyć jeszcze z dziesięć minut i przetrzymać co najmniej siedmiokrotny orgazm. Wyglądało na to, że miała znacznie większy naturalny temperament niż wskazywała jej przeciętna uroda. Należało ją skalibrować przed użyciem i precyzyjniej dobrać dawkę orinexu. Doprawdy, Claudia Ellena miała prawo pogniewać się za tak ewidentne zaniedbanie. Na domiar złego partnerskie uwarunkowanie Claudyna generowało najwyższy dyskomfort psychiczny w reakcji na niezadowolenie żony. Poczucie winy przesublimowało w gniew na tabularezkę. Uznał, że dziwka nie zasługuje na żadną reanimację. Wcisnął przycisk interkomu, polecił uprzątnąć zwłoki i zupełnie przybity poszedł do pokoju Claudii Elleny. Miał nadzieję, że zostanie ukarany szybko, bez demonstracyjnego okazywania odrzucenia, gdyż to przy jego typie uwarunkowania partnerskiego byłoby najgorszą torturą.”

 

klemens : :