Archiwum 07 czerwca 2006


cze 07 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

“Beniowski” - co za cudo i fajerwerczki!

Figlarny, leciutki jak ważka, połyskliwy jak ważkowe skrzydła popis Słowackiego.

Pisany oktawą, na krawędzi kiczu, z przezabawnym dystansem do siebie samego, do swojego pisania.

ABABABCC – i tak cały czas, pieśń za pieśnią. Nieuchronne są momenty, kiedy lekkość słabnie, ale krótkie.

Dwa teksty w tekście. Tekst o Beniowskim, historia niewiarygodna, ale na prawdzie oparta, pisana z miłym przymróżeniem oka. Drugi tekst o pisaniu “Beniowskiego”, pełen niespodzianek. Rozkosznie się to uzupełnia i we właściwych proporcjach.

Rabindranath Tagore, opowiadania – rozczarowały. Taka hinduska Orzeszkowa, tylko o trzy klasy gorsza. Płaskie historie, z przewidywalnym morałem. To, co w nich ciekawe to zapisana w nich obyczajowość jakaś Indii z początku XX wieku, ich relacje z Anglikami, przełamywanie powolne i mało skuteczne systemu kastowego i ciemny, ponury los kobiet. Dyskusje, czy wdowom powinno się dać prawo ponownego wychodzenia za mąż, bo przecież wdowieństwo w stanie czystym jest rzeczą tak piękną i tak nieskalaną.

klemens : :