Komentarze: 0
Nie zapomnę rozmowy z jedną dziewczyną z Krakowa, która właśnie dowiedziała się od rodziców, że jest Żydówką. Do tej pory, przez dwadzieścia kilka lat żyła w przekonaniu, że jest Polką i chrześcijanką. Rodzice tłumaczyli, że chcieli ją w ten sposób chronić.
Wtedy też dowiedziałam się, dlaczego nigdy nie znałam swoich babć, dziadków, dlaczego nie mam, jak inne dzieci, wujków i cioć – mówi.
Ci, którzy ocaleli z holokaustu, ocaleli często samotnie, bez rodzin, bez znajomych, przyjaciół. Z licznej, mocno rozgałęzionej, wielopokoleniowej rodziny Halberstamów z Białej ocalała z wojny tylko jedna osoba, która zmarła w latach 50. Wszyscy pozostali poginęli w gettach, w obozach zagłady, w rowach kopanych w lesie.
Niemcy od razu, już w 1945 deklarują, że chcą się z nimi pojednać, że chcą się pojednać z Żydami, którzy przeżyli. Pojednanie.
Pojednanie zakłada, że obie strony były w sporze. Pospierały się, może nawet dały sobie po twarzy, a teraz się chcą pojednać. Czy jeśli ktoś przychodzi, wyrzuca mnie z domu, okrada, odbiera mi wszelkie ludzkie prawa, znęca się potwornie nade mną i nad moją rodziną, wreszcie morduje całą moją rodzinę i znieważa zwłoki, a zaraz potem wyciąga rękę na zgodę i mówi: “Pojednajmy się”, to powinienem ją przyjąć? Powinienem też wyciągnąć rękę?
A jednak trzeba żyć dalej.
Następne pokolenie Niemców dorasta z poczuciem winy i buntu przeciw rodzicom. Przez całe lata będą opłacać się odszkodowaniami. Popierają utworzenie państwa Izrael, gdzie Żydzi wreszcie mieli znaleźć miejsce, w którym mogliby żyć bezpiecznie i wychowywać dzieci bez poczucia zagrożenia.