Komentarze: 0
Kiedy jest się sennym, czas się zapada. Jak śnieg powyżej kolan. Kiedyś, kiedyś wybraliśmy się z Piotrkiem na Szyndzielnię, zimą. Zeszliśmy ze szlaku, żeby się poturlać po śniegu. Był właśnie taki śnieg, powyżej kolan. Żeby wrócić ten kawałeczek na udeptany, wyjeżdżony przez narciarzy szlak, musieliśmy przejść może z 50 metrów. I na pokonanie tego małego odcinka potrzebowaliśmy ponad godzinę. Bo każdy krok był zapadaniem się po pas w śniegu.
Tak było dzisiaj z czasem. Z każdą godziną.