Archiwum 03 kwietnia 2006


kwi 03 2006 A co w Polsce było?
Komentarze: 8

Zanim powie się cokolwiek o tym, jak Polska się zmieniała w wielki żydowski cmentarz, należy przypomnieć trzy podstawowe fakty:

 

1. W wielonarodowej Rzeczpospolitej przed wybuchem II wojny mieszkało około 3 milionów Żydów. Działały tu dziesiątki organizacji żydowskich, czasopism, klubów sportowych.

Tylko w moim dwumieście, w Bielsku-Białej wychodziły 4 gazety żydowskie (jedna w jidysz, druga po niemiecku, trzecia po polsku, a czwarta mieszana), Żydzi mieli swoje schronisko górskie, swój świetny klub sportowy z rewelacyjną mistrzynią Polski w pływaniu, mieli swoich przedstawicieli w Radzie Miasta i mieli swoją biedotę. Duża część z nich zasymilowała się, jedni uważali się za Niemców, inni zakorzenieni byli w tradycji polskiej. Byli i syjoniści, którzy chcieli emigracji do Palestyny. I byli chasydzi w lisich czapach.

Tak jak to miasto tak i ten kraj współtworzyli i całą jego różnorodność i niezwykłość i bogactwo.

 

2. Plany Hitlera co do Polski były jasne i nie budzą wątpliwości. Tu miała być przestrzeń życiowa dla Niemców. A więc żadnych Żydów, żadnych Polaków, nic. Polacy mieli podzielić los Żydów. Mieliśmy być następni. Hanna Arendt wskazuje, iż nakaz, aby Polacy na teranach włączonych do Rzeszy nosili opaski z literą „P” był zapewne takim samym krokiem wstępnym do eksterminacji, jak opaski z gwiazdą Dawida dla Żydów.

Stąd terror, jaki tu panował był nieporównywalny z niczym, co się działo podczas tej wojny w krajach zachodnich. Za najdrobniejsze uchybienie groziła kara śmierci, wykonywana na miejscu i bez żadnego sądu. Za nic groziła kara śmierci, za to, że się szło po ulicy... Niby to wiadome, ale może trzeba powtarzać.

 

3. Niemcy od pierwszych dni okupacji bezwzględnie mordowali polską inteligencję. Masowe rozstrzeliwania, zamęczanie ludzi na gestapo i w hitlerowskich więzieniach, wywózki do obozów, natychmiastowe zamknięcie szkół i zakaz nauczania miały zabić wszelką myśl w ludziach, zdusić wszelką zdolność do własnych opinii, do czegokolwiek. Mieli zostać tylko robotnicy i to najlepiej sezonowi, do ciężkiej roboty tam, gdzie akurat są potrzebni.

 

Te trzy rzeczy powodują, że, gdy się mówi o Żydach, nie da się porównać tego co się działo u nas z sytuacją w niektórych krajach zachodnich, gdzie, jak np. w Belgii organizowano akcje protestacyjne i fale strajków w obronie Żydów.

 

Hitlerowcy budowali obozy koncentracyjne na terenie Polski z przyczyn czysto ekonomicznych. Skoro tu właśnie było najwięcej ludzi do zagazowania, to należało oszczędzać na środkach transportu niezbędnych wszak do przewozu wojska, broni, amunicji.

 

A jednak nie da się ukryć i widać to w wielu, wielu relacjach tych, którzy przeżyli i tych, po których zostały tylko strzępy zapisanych kartek (również we wspomnieniach Polaków, nie tylko Żydów), że tzw. nastrój ulicy był podczas wojny, najdelikatniej mówiąc, chłodny wobec Żydów, często, zdecydowanie zbyt często, wrogi. Może lepszy w niektórych miastach, może gorszy w niektórych miasteczkach.

Taki charakterystyczny przykład – dziennik jednej 16-letniej Reni z Krakowa, tuż sprzed zamknięcia jej w getcie. Chciała iść na sanki, założyła tę swoją opaskę z gwiazdą. Dzieci ją przegoniły: „Żydówa won!”. Chciała iść na spacer, murarze dla śmiechu obrzucili ją wapnem, bo Żydówka. I takie powtarzające się wciąż incydenty budują dość ponury klimat tych polsko-żydowskich relacji. I takich klimatów jest w tych relacjach i wspomnieniach sporo. Ludzie, którzy przyglądają się obojętnie, kiedy esesman znęca się nad Żydem na ulicy to jeszcze nic. Gorzej, jeżeli zamieniają się w życzliwą widownię i komentują śmiechem.

Uciekinierom trudno jest znaleźć schronienie, nigdy nie wiadomo, czy Polak, który daje ci kryjówkę i inkasuje za to pieniądze lub kosztowności, nie przyjdzie za chwilę z esesmanem. Nie wiadomo, bo czasem tak robią.

Przy tym wszystkim oczywiście są przypadki bohaterstwa, kiedy ludzie ryzykując życie swoje i rodziny, bojąc się własnych sąsiadów, żeby ich nie wydali, ukrywają nieznanych sobie innych ludzi – Żydów.

- Tak, zdarzają się Polacy lepsi od niejednego Żyda – podsumowuje Renia z krakowskiego getta.

klemens : :