Archiwum 18 grudnia 2005


gru 18 2005 Zara tu stra
Komentarze: 0

Miałem obawy. Również, jak to zniesie Sisi.

Lupa Krystian. Nietzsche, Zaratustra w Teatrze Starym.

Miałem obawy, bo to 4,5 godziny do 5. Bo recenzje skrajne - albo, że olśniewające, albo że nuda i bełkot.

Zdecydowanie zapisuję się do klubu "olśniewające". To bardzo piękny, piękny spektakl z niesamowitym zupełnie, odkrywczym, genialnym aktorstwem.

- Oni nie mówią tego, jak aktorzy. To brzmi niesamowicie naturalnie - powiedziała Sisi.

I wiem już na pewno, że chętnie odsiedziałbym następne 5 godzin w takim teatrze. Z przerwami oczywiście na rozprostowanie.

Przepiękne, długie, smaczne rozgrywki między Globiszem, Iwoną Bielską i panią Krzysztofik - mieszczański dom obłąkanego filozofa pod opieką matki i siostry. Ale ta część przedstawienia nie byłaby tak piękna, gdyby nie poprzedziły jej dwie z młodszym i jeszcze młodszym Zaratustrą-Nietzschem.

Dziwna, ciężka, poruszająca scena rozmowy między Zaratustrą, a papieżem - gesty Jana Pawła II bardzo wyraźne, jego sylwetka, podpieranie skroni, przygarbienie, zmęczenie.

I końcówka, kiedy nie wiadomo dlaczego, ale łzy ciekną po policzkach i naprawdę nie wiadomo czemu, taki się zrobił teatr, taki nastrój.

Nie pytaj dlaczego, to jest tu, a to jest tu, nie miej kompleksów i agresji w sobie, że nic z tego wszystkiego nie rozumiesz. Siądź i rozkoszuj się tym, co ci się tu podaje dzisiaj, co się staje.

Zobacz dwie drogi, które tu właśnie, tu, TU, gdzie teraz patrzysz, TU się zbiegają. Jedna biegnie daleko, daleko w przeszłość i jest nieskończona, druga biegnie daleko, daleko w przyszłość i nie ma końca. Zbiegają się TU, w tym miejscu, w którym na górze napisano CHWILA.

 

Sisi bardzo się podobało. Rozmawialiśmy potem o tym w samochodzie.

klemens : :