Archiwum 13 października 2005


paź 13 2005 Penderecki, Siedem bram Jerozolimy, Sinfonia...
Komentarze: 0

„Siedem bram Jerozolimy” Pendereckiego w naszym kościele w Aleksandrowicach. Z udziałem samego Pendereckiego, Sinfonii Varsovii i Pszoniaka Wojciecha. 200 osób na scenie, czyli pod ołtarzem, a więc jak na Bielsko – monumentalnie zupełnie. Widownia pustkami nie świeciła, ale z pewnością to nie to samo, co tłumy na Marsalisie Wyntonie w tym samym kościele.

Przypomniałem sobie, jak „Siedmiu bram” słuchałem w radiu, w Dwójce, kiedy było prawykonanie w Jerozolimie. Mówią, że to był rok 96, a wydawało mi się, że niedawno :) Wtedy, z dużą ciekawością, z pasją wręcz rzuciłem wszystko, żeby słuchać tego radia i jakoś się w trakcie rozproszyłem całkiem. I teraz...

Zaczęło się imponująco, przepięknie, nie do opisania jest ten chór budzących się głosów wypełniających nagle całą przestrzeń dookoła ciebie, a muzyka Pendereckiego JEST mistyczna i w połączeniu z ołtarzem, z apostołami patrzącymi ze ścian, w trakcie kolacji, była... ech...

Mniej więcej po 15 minutach złapałem się na tym, że myślę o czymś zupełnie innym, że rozglądam się, patrzę na swoje buty... Jeszcze coś figlarnego, jeszcze łomot perkusji, jeszcze cisza – niesamowita w tym utworze, nigdy jeszcze nie słyszałem takiej ciszy. Ale coraz bardziej przeszkadza mi patos, patos, patos tego wszystkiego, zadęcie. Jak się tak nabierze powietrza, tak bardzo mocno w płuca, to się człowiek może wydawać taki potężniejszy, z taką klatą dużą, ale to powietrze, tylko powietrze. Takie wrażenie, taka myśl.

Pszoniak mnie nawet troszeczkę rozśmieszył, bo przeczytał przez mikrofon te parę linijek właśnie tak patetycznie, jak nijako jakoś, że od razu sobie człowiek myśli wrednie: „To do tego aż był Pszoniak potrzebny???”, co dla Pszoniaka być może i jest komplementem :)

I tak to się jakoś rozbija, rozwala te 7 bram Jerozolimy, aż szkoda, bo to pieniądze straszne, jak na nasze miasteczko niewątpliwie i w ogóle. Zresztą to są takie rzeczy, na które nic się nie da poradzić. Penderecki jest wielki i muzycy wielcy, symfonia jest wielka, koncert jest wielkim wydarzeniem, idea wielka, szlachetna i wszystko. A że przynudza no to kto to mógł przewidzieć? Zresztą kto się przyzna...

 

Chętnie zobaczyłbym tego Ajschylosa na scenie. Ale jednak nie, żeby to oprawiał muzycznie Penderecki :)

 

klemens : :