cze 20 2005

Cantos


Komentarze: 5

Zacznijmy od tytułu.

 

Pieśni.

W oryginale: Cantos.

 

Tytuł z lekka archaiczny. Nie – wiersze - , nie –utwory-, ale –pieśni-. A więc pozornie neutralny, pozornie bez treści, ale jednak znaczący.

Jest pieśń nad pieśniami, śpiewał Horacy i Boska Komedia jest podzielona na pieśni. Pieśń ma  w sobie jakąś świętość, jakąś nadziemskość. Są pieśni kościelne i pieśni pokutne. Pieśń to nie piosenka.

Cała literatura, cała poezja, dramat powstały najprawdopodobniej z pieśni śpiewanych podczas obrzędów religijnych.

Dlaczego śpiew w każdej religii, w każdej liturgii jest tak ważny.

Człowiek do Boga i do ludzi o Bogu chce mówić innym językiem niż codzienny, niż potoczny. Szuka czegoś więcej niż mówienie. I zaczyna śpiewać.

Śpiew – coś więcej niż mówienie. Pieśń to coś więcej niż wiersz, coś innego niż poemat.

Syreny śpiewają pieśni, nie piosenki. Nie opowiadają baśni i nie mówią wierszy. Śpiewają. Syreny wiedzą wszystko o świecie, bogach i ludziach. Tym kuszą Odyseusza. Posłuchaj naszych pieśni, a będziesz wiedział wszystko o życiu i śmierci. Wiedza, która jest w tym śpiewie jest taka kusząca. Pieśń może być zwodnicza.

Pieśni – słowo, które ma w sobie jakieś przykurzone piękno. Pieśni nie słucha się w biegu i nie na chwilę. Trzeba usiąść, trzeba się wyłączyć, trzeba poświęcić uwagę.

Śpiewano pieśni o żyjących i umarłych bohaterach, o bitwach, o czynach dobrych i złowrogich. Śpiewano pieśni, które przechodziły z pokoleń na pokolenia. Pieśń ma w sobie coś trwałego, coś ponad czasem. Pieśń ma w sobie jakąś odwieczność, coś co jest stare jak świat i starsze niż jakikolwiek inny rodzaj sztuki.

Tytuł „Pieśni” był przeciw modom, przeciw rzeczom chwilowym, był ciągłością, spojrzeniem wstecz, za siebie, w dół i w górę, do korzeni i w korony. Nie zachęcał spragnionych szybkich wrażeń i mocnej literatury, zniechęcał. Bardzo precyzyjnie oddzielał sobie publiczność. Pieśni są dla tych, którzy po nie sięgną i którzy zechcą ich słuchać w skupieniu. Nie narzucają się, przeciwnie.

klemens : :
23 czerwca 2005, 16:50
No popatrz, co to znaczy Internet! Przeczytałam.
:-)
Rzeczywiście kuszą wiedzą, ale jakieś to takie mało przekonujące...
23 czerwca 2005, 08:24
Nie podejrzewam, żebyś był :-) Wpadł ktoś mi bliski. Nie pisałam o tym, ale to tak mi krąży wokół.
Nie znam Homera i pewnie nie poznam. Ale tajniki syreniego śpiewu frapują mnie. Tak sobie tylko marudzę, fajna ta notka, śpiewna :-)
Odpowiem Ci u siebie.
23 czerwca 2005, 01:08
Syreny kusiły wiedzą. Tak stoi u Homera. I oczywiście pięknem tej wiedzy.
23 czerwca 2005, 01:06
No właśnie. Czemu? Czyżbyś podejrzewała, ze jestem w jakiejś sekcie?
22 czerwca 2005, 21:05
Trochę poplątany ten wykład, ale nie szkodzi, przyznaję, że wyczuwam w nim jakąś melodię :-)
Trochę nie pasuje do autora stawiającego na wiedzę, wzgardzającego uczuciami, o pierwotnych instynktach nie wspomnę. Ani o ... nieważne( ;-).
Pieśni skierowane do bogów były i nadal bywają sposobem wyrażania najgłębszych, pierwotnych uczuć.
Pieśni skierowane do ludzi wzbudzały uczucia słuchaczy.
A zwodnicze pieśni syren? Czymś kusiły, czym? Czemu nie można się oprzeć? Wiedzy? A może kąpieli w miłości? Manipulacji? Sekciarskiej bezwzględnej perswazji?
Syreny nadal śpiewają. Ludzie przepadają w sektach. Właściwie nie wiem, czemu to tutaj napisałam.

Dodaj komentarz