Archiwum kwiecień 2006, strona 1


kwi 05 2006 Najwyższa Istota
Komentarze: 6

 Irracjonalność tego wszystkiego i ta quasi-religijność nazistów rzeczywiście budzą skojarzenia demoniczne.

Wydawałoby się, że chcieli, przede wszystkim wygrać wojnę. Ale fakty układają się tak, jakby ważniejsze od zwycięstw wojennych było uśmiercenie Żydów. No bo dlaczego w momencie, kiedy załamuje się front wschodni, w 43 roku, zamiast rzucić wszystkie siły do walki, wtedy właśnie akurat aparat biurokratyczny Rzeszy wzmaga wysiłki, aby do końca zgładzić niczym mu nie zagrażających, ściśniętych w gettach Żydów. Wojskowi już nie protestują przeciwko temu, że ważniejsze od pociągów dla nich jest dostarczenie wagonów i zajmowanie trakcji na przewożenie Żydów z całej Europy do gett i obozów. Z punktu widzenia strategii wojennej, są to działania absurdalne i bezcelowe. Podobnie jak krwawe tłumienie Powstania Warszawskiego, a potem wysadzanie w powietrze całej Warszawy, dom po domu. Ile prochu , ile ładunków wybuchowych na to zużyli! W sytuacji, kiedy każdy człowiek i każdy nabój mógł się im przydać do obrony przed nacierającą Armią Czerwoną! Działania irracjonalne, niewytłumaczalne, pozbawione sensu.

Ile amunicji trzeba było naprodukować, żeby oddziały likwidujące Żydów mogły kontynuuować długotrwałe rozstrzeliwania ludzi niewinnych i niewalczących z Rzeszą. Machina wciąż się kręci, kiedy już wiadomo, że holokaust tylko pogorszy sytuacją całego narodu, wszystkich Niemców, a szczególnie ich przywódców, że do reszty uniemożliwi negocjacje. W 44 opamiętał się Himmler, próbował wyhamować uśmiercanie Żydów, właśnie po to, żeby mieć silniejszą pozycję w rozmowach z aliantami. Ale już trudno to było zatrzymać. Eichmann do końca wydaje rozporządzenia nakazujące np. wykonanie przymusowych aborcji wszystkim ocalałym Żydówkom w 45 roku. Eichmann, jako solidny urzędnik, do końca realizuje plan. Plan, który z gruntu, jest niewyobrażalnie, makabrycznie bezsensowny.

Naziści od początku zrywają z chrześcijańskim Bogiem. Formalne wystąpienie z kościoła, do którego się należy, którego oczekują od nich władze partii to początek. Potem równie oczekiwana deklaracja wiary w nieokreślone. Wpisać: wierzący. W powojennych Niemczech, jak pisze Martin Pollack, słowo “wierzący” nieuchronnie kojarzy się z nazistą. Wierzący w co? Obowiązywała ich jedna przysięga. Przysięga bezwzględnej wierności Hitlerowi. Wierzący w Fuhrera? Eichmann wyznał, że wierzy w Najwyższą Istotę. Z jego opisu wynikało, że jest to coś bliskie starej, oświeceniowej wizji zegarmistrza, ale że to bardziej rodzaj energii, rodzaj woli, siły. Przed wykonaniem wyroku, odmówił rozmowy z pastorem, który chciał czytać z nim Biblię. Powiedział, że nie chce marnować czasu. Wypił pół butelki wina i uśmiechając się oświadczył, że jest gottlaubigerem. “co w tradycyjnym żargonie nazistów miało oznaczać, iż nie jest chrześcijaninem i nie wierzy w życie pozagrobowe” - wyjaśnia Arendt. Trudno więc wytłumaczyć jego ostatnie słowa, kiedy stał już przed szubienicą: “Panowie! Niebawem znów się spotkamy!” I zawisł.

klemens : :
kwi 03 2006 A co w Polsce było?
Komentarze: 8

Zanim powie się cokolwiek o tym, jak Polska się zmieniała w wielki żydowski cmentarz, należy przypomnieć trzy podstawowe fakty:

 

1. W wielonarodowej Rzeczpospolitej przed wybuchem II wojny mieszkało około 3 milionów Żydów. Działały tu dziesiątki organizacji żydowskich, czasopism, klubów sportowych.

Tylko w moim dwumieście, w Bielsku-Białej wychodziły 4 gazety żydowskie (jedna w jidysz, druga po niemiecku, trzecia po polsku, a czwarta mieszana), Żydzi mieli swoje schronisko górskie, swój świetny klub sportowy z rewelacyjną mistrzynią Polski w pływaniu, mieli swoich przedstawicieli w Radzie Miasta i mieli swoją biedotę. Duża część z nich zasymilowała się, jedni uważali się za Niemców, inni zakorzenieni byli w tradycji polskiej. Byli i syjoniści, którzy chcieli emigracji do Palestyny. I byli chasydzi w lisich czapach.

Tak jak to miasto tak i ten kraj współtworzyli i całą jego różnorodność i niezwykłość i bogactwo.

 

2. Plany Hitlera co do Polski były jasne i nie budzą wątpliwości. Tu miała być przestrzeń życiowa dla Niemców. A więc żadnych Żydów, żadnych Polaków, nic. Polacy mieli podzielić los Żydów. Mieliśmy być następni. Hanna Arendt wskazuje, iż nakaz, aby Polacy na teranach włączonych do Rzeszy nosili opaski z literą „P” był zapewne takim samym krokiem wstępnym do eksterminacji, jak opaski z gwiazdą Dawida dla Żydów.

Stąd terror, jaki tu panował był nieporównywalny z niczym, co się działo podczas tej wojny w krajach zachodnich. Za najdrobniejsze uchybienie groziła kara śmierci, wykonywana na miejscu i bez żadnego sądu. Za nic groziła kara śmierci, za to, że się szło po ulicy... Niby to wiadome, ale może trzeba powtarzać.

 

3. Niemcy od pierwszych dni okupacji bezwzględnie mordowali polską inteligencję. Masowe rozstrzeliwania, zamęczanie ludzi na gestapo i w hitlerowskich więzieniach, wywózki do obozów, natychmiastowe zamknięcie szkół i zakaz nauczania miały zabić wszelką myśl w ludziach, zdusić wszelką zdolność do własnych opinii, do czegokolwiek. Mieli zostać tylko robotnicy i to najlepiej sezonowi, do ciężkiej roboty tam, gdzie akurat są potrzebni.

 

Te trzy rzeczy powodują, że, gdy się mówi o Żydach, nie da się porównać tego co się działo u nas z sytuacją w niektórych krajach zachodnich, gdzie, jak np. w Belgii organizowano akcje protestacyjne i fale strajków w obronie Żydów.

 

Hitlerowcy budowali obozy koncentracyjne na terenie Polski z przyczyn czysto ekonomicznych. Skoro tu właśnie było najwięcej ludzi do zagazowania, to należało oszczędzać na środkach transportu niezbędnych wszak do przewozu wojska, broni, amunicji.

 

A jednak nie da się ukryć i widać to w wielu, wielu relacjach tych, którzy przeżyli i tych, po których zostały tylko strzępy zapisanych kartek (również we wspomnieniach Polaków, nie tylko Żydów), że tzw. nastrój ulicy był podczas wojny, najdelikatniej mówiąc, chłodny wobec Żydów, często, zdecydowanie zbyt często, wrogi. Może lepszy w niektórych miastach, może gorszy w niektórych miasteczkach.

Taki charakterystyczny przykład – dziennik jednej 16-letniej Reni z Krakowa, tuż sprzed zamknięcia jej w getcie. Chciała iść na sanki, założyła tę swoją opaskę z gwiazdą. Dzieci ją przegoniły: „Żydówa won!”. Chciała iść na spacer, murarze dla śmiechu obrzucili ją wapnem, bo Żydówka. I takie powtarzające się wciąż incydenty budują dość ponury klimat tych polsko-żydowskich relacji. I takich klimatów jest w tych relacjach i wspomnieniach sporo. Ludzie, którzy przyglądają się obojętnie, kiedy esesman znęca się nad Żydem na ulicy to jeszcze nic. Gorzej, jeżeli zamieniają się w życzliwą widownię i komentują śmiechem.

Uciekinierom trudno jest znaleźć schronienie, nigdy nie wiadomo, czy Polak, który daje ci kryjówkę i inkasuje za to pieniądze lub kosztowności, nie przyjdzie za chwilę z esesmanem. Nie wiadomo, bo czasem tak robią.

Przy tym wszystkim oczywiście są przypadki bohaterstwa, kiedy ludzie ryzykując życie swoje i rodziny, bojąc się własnych sąsiadów, żeby ich nie wydali, ukrywają nieznanych sobie innych ludzi – Żydów.

- Tak, zdarzają się Polacy lepsi od niejednego Żyda – podsumowuje Renia z krakowskiego getta.

klemens : :
kwi 02 2006 Kadisz na rocznicę
Komentarze: 0

A jednak coś damy rocznicowego :)

 

Kel male rachamim.

Boże pełen miłosierdzia, który mieszkasz na wysokościach, znajdź właściwy
odpoczynek pod skrzydłami Twojej Obecności, na poziomach świętości i
czystości, świecących jak blask sklepienia niebieskiego, dla duszy Jana Pawła
który odszedł do swojego świata.


Forum JUDAICA
כשהלב בוכה
רק אלוהים שומע

klemens : :
kwi 02 2006 Dobra, mądra Dania
Komentarze: 4

No wiem, że rocznica. Ale o tym piszą wszyscy. No to ja o Danii. I dalej o shoah.

Dobra, mądra Dania pokazała klasę, kiedy było trzeba. W tym niewielkim kraju mieszkało, gdy wybuchła wojna, około 6,5 tysiąca Żydów. W trakcie przybyło jeszcze około 2000 uciekinierów. Kiedy do Danii wkroczyli Niemcy, rutynowo zażądali, aby Żydzi nosili na ramieniu opaski z gwiazdą Dawida. Na to Duńczycy: "Dobra, ale my też będziemy nosić te opaski. Wszyscy! Od króla po blacharza!" W Rzeszy konsternacja. Dla nich to krok wstępny, zupełnie oczywisty. Nikt się nie spodziewał, że tu taki będzie solidarny opór. Odłożono sprawę. W 43 Himmler z Eichmannem postanowili się z duńskimi Żydami załatwić w końcu raz na zawsze. Podstawiono statki. Na 1 października zaplanowano noc wywózki Żydów z Danii. Cóż, kiedy ci przebiegli Duńczycy podkupili niemieckiego urzędnika spedycyjnego i wszystkiego się dowiedzieli, o czym poinformowali władze gminy żydowskiej. We wszystkich synagogach informowano, aby przed 1 października opuścić mieszkania. Schronienie ofiarował każdy Duńczyk, od króla duńskiego poczynając. A ponieważ Dania to kraj niewielki, postanowiono połowę Żydów duńskich przetransportować do Szwecji. Z pomocą ofiarowali się duńscy rybacy, proponując swoje kutry. Zamożniejsi Duńczycy pokryli koszty paliwa tym, którym nie było na to stać. W rezultacie Niemcy przechwycili 477 osób, które wywieźli do getta w Terezinie. Na tym nie koniec, bo wszystkie duńskie instytucje i organizacje i liczne osoby prywatne robiły nieustanny hałas o duńskich Żydów. Pisały petycje, interweniowały, apelowały, dowiadywały się. Efekt był taki, że Żydzi deportowani z Danii byli traktowani lepiej i żyli w lepszych warunkach niż inni. I większość dotrwała do końca wojny. W rezultacie liczba ofiar holocaustu w Danii wyniosła dokładnie 48 osób, głównie w podeszłym wieku.

klemens : :